Choć od igrzysk olimpijskich minęło już sporo czasu, to polską opinię publiczną wciąż elektyzuje temat Lin Yu-ting. Tajwanka pokonała w finale Julię Szeremetę, a świat zaczął kwestionować jej kobiecość. Teraz do sprawy odniosła się po raz kolejny Polka. Trudno uwierzyć, co wypaliła na antenie telewizyjnej.
Wokół Lin Yu-ting, tajwańskiej bokserki, narosło wiele kontrowersji dotyczących jej kobiecości. Dyskusje wybuchły po tym, jak zaczęły pojawiać się pytania dotyczące jej wyglądu oraz budowy ciała, które według niektórych miały wskazywać na rzekome odstępstwa od norm typowych dla kobiecej kategorii w boksie. Tajwanka szła w Paryżu “jak burza” i skutecznie rozbijała swoje rywalki, a w niektórych starciach wręcz roznosiła przeciwniczki w ringu. Również decyzja Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu sprzed roku dodała sprawie kontrowersji.
Wówczas IBA wykluczyła Lin oraz Imane Khelif z amatorskich mistrzostw świata. Ówczesna decyzja miała mieć co prawda mocno polityczny wydźwięk, ale internauci od razu podłapali temat i kwestionowali kobiecość Tajwanki oraz Algierki.
Pięściarka mimo tych spekulacji, wielokrotnie podkreślała, że jest w pełni świadoma swojej kobiecości, a komentarze innych absolutnie jej nie obchodzą. Tajwańczycy również odnosili się do oskarżeń, jednoznacznie stwierdzając, że kwestionowanie płci Lin to zwykły hejt i nienawiść. Temat kobiecości bokserki nadal rozgrzewa przestrzeń publiczną. Tym razem do sytuacji nawiązała sama Julia Szeremeta. Polka w pośredni sposób uderzyła w swoją rywalkę z olimpijskiego finału.
Julia Szeremeta była ostatnią gościnią w popularnym wyzwaniu Canal+. Konkurencja nazywa się Turbokozak i prowadzący sprawdzają w niej umiejętności piłkarskie osobistości z krajowego sportu i rozrywki. Cały odcinek zrealizowano na stadionie Motoru Lublin, czyli rodzinnych okolic pięściarki.
Cały odcinek miał swoją premierę wczoraj, ale oprócz aspektów stricte sportowych, fani zwrócili uwagę na jedną rzecz. Pod sam koniec programu widzowie zobaczyli “dodatkową” scenę.
Jak podaje Interia Sport, w kadrze można było dostrzec Julię Szeremetę, Bartosza Ignacika i mężczyznę, do którego zwracano się dźwiękowiec Mirek. Redaktor niespodziewanie zadał pytanie:
Z kim walczyła (Julia Szeremeta - red.) w finale w Paryżu? - pytał Ignacik.
Dźwiękowiec miał nie skomentować sprawy, na co Ignacik odpowiedział:
Mirek nie wie - stwierdził dziennikarz
Ja sama nie wiem! - wypaliła Julia Szeremeta.
ZOBACZ TEŻ: Szeremeta wreszcie to ogłosiła, Polacy długo na to czekali. Ma tylko jedną prośbę
Niestety ta niezwykle krótka wypowiedź Julii Szeremety najprawdopodobniej odnosi się do kontrowersji związanych z kobiecością Lin Yu-ting. To kolejny raz kiedy polska pięściarka pośrednio atakuje Tajwankę. Przypomnijmy, że jeszcze podczas igrzysk olimpijskich ogromna afera wybuchła na Instagramie naszej wicemistrzyni. Jeden z prześmiewczych memów o rywalce wylądował wówczas na jej oficjalnym profilu. Zdjęcie Szeremety opatrzone było podpisem:
Żeby zdobyć złoto, jeszcze chłopu muszę naklepać - brzmiał napis na fotografii.
Później Polka tłumaczyła, że swojego konta nie prowadziła wówczas sama. W wywiadzie dla Interia Sport potwierdził to później Tomasz Dylak, trener Polki:
Z jednej strony to był mój błąd, bo kazałem Julce odciąć się od mediów społecznościowych. I przejęła nad tym kontrolę jej koleżanka, która miała wszystko udostępniać. I przez to, nie patrząc co udostępnia, puściła wszystko. Zobaczyłem, co zostało pokazane i po pół godziny to zostało usunięte - mówił.
Wokół Lin Yu-ting, tajwańskiej bokserki, narosło wiele kontrowersji dotyczących jej kobiecości. Dyskusje wybuchły po tym, jak zaczęły pojawiać się pytania dotyczące jej wyglądu oraz budowy ciała, które według niektórych miały wskazywać na rzekome odstępstwa od norm typowych dla kobiecej kategorii w boksie. Tajwanka szła w Paryżu “jak burza” i skutecznie rozbijała swoje rywalki, a w niektórych starciach wręcz roznosiła przeciwniczki w ringu. Również decyzja Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu sprzed roku dodała sprawie kontrowersji.
Wówczas IBA wykluczyła Lin oraz Imane Khelif z amatorskich mistrzostw świata. Ówczesna decyzja miała mieć co prawda mocno polityczny wydźwięk, ale internauci od razu podłapali temat i kwestionowali kobiecość Tajwanki oraz Algierki.
Pięściarka mimo tych spekulacji, wielokrotnie podkreślała, że jest w pełni świadoma swojej kobiecości, a komentarze innych absolutnie jej nie obchodzą. Tajwańczycy również odnosili się do oskarżeń, jednoznacznie stwierdzając, że kwestionowanie płci Lin to zwykły hejt i nienawiść. Temat kobiecości bokserki nadal rozgrzewa przestrzeń publiczną. Tym razem do sytuacji nawiązała sama Julia Szeremeta. Polka w pośredni sposób uderzyła w swoją rywalkę z olimpijskiego finału.
2024-09-30T09:10:38Z dg43tfdfdgfd